Skip links

Moja Kariera OdNowa Wioletta Potrykus

Rozciąganie doby, zaginanie czasoprzestrzeni i ciągła aktywność na wielu polach to jej codzienność. W jej słowniku nie znajdziesz zwrotu “nie da się” a motto życiowe “Bądź dobrej myśli – bo po co być złej?!” często jej w tym pomaga.

Mama, przedsiębiorca, wolontariusz, trener mentalny, kobieta.

Wiola, bardzo dziękuję, że zgodziłaś się na wywiad ze mną. Szukam osób, które w pewnym momencie życia zdecydowały się na rozpoczęcie swojej kariery od nowa, porzuciły bezpieczną pracę i zaczęły tworzyć coś zupełnie nowego. Ty przeszłaś drogę zawodową z kategorii od pucybuta do milionera, a w naszych polskich realiach dokładnie od hostessy i telemarketerki, po członka zarządu i właścicielki dobrze prosperującej firmy…

– Wioletta: Zgadza się. Musze powiedzieć, że mam dość ciekawe życie. Nie mogę narzekać na nudę i monotonię.

– To od samego początku, cofnijmy się na start Twojej kariery. Rozpoczęłaś pracę bardzo szybko, bo w wieku 16 lat, prawda?

– Wioletta: Tak. Pamiętam to jak dziś. Była to praca sezonowa w lokalu gastronomicznym. Chciałam zarobić na swoje pierwsze oryginalne buty sportowe, nie obciążając budżetu rodziców. Zarobiłam i to z dużą nawiązką. I tak to się zaczęło. Potem  pojawiła się praca hostessy przy promocji.  Pamiętam też, jak pracodawca wysyłając mnie na pierwsze zlecenie powiedział, żebym nie przejmowała się, jak nie będzie dużego zainteresowania sprzedażą. Tego dnia dzięki mnie sklep sprzedał cały posiadany, promowany towar . Myślę, że to dlatego, iż praca ta sprawiała mi autentyczną radość. Po latach zrozumiałam, że to jest klucz do sukcesu – robić to co kochasz.

– I co było dalej..

– Wioletta: Kiedy zrozumiałam i poczułam, co to znaczy niezależności finansowa a przy okazji świetna zabawa z przyjemnością podejmowałam się kolejnych zajęć. Była praca jako sprzedawca biżuterii w sezonie letnim. Barmanka – piękne studenckie czasy.  Istotnym etapem była praca w  lokalu gastronomicznym w Jastrzębiej Górze, gdzie spędziłam kilka sezonów. Tam zakiełkował w mojej głowie pomysł, o własnym  lokalu gdzieś nad morzem. Wiele się wówczas nauczyłam od właściciela. Z perspektywy życia potwierdzam, że bardzo ważne jest to na kogo w życiu „trafimy” i kim się otaczamy. Istotne jest także to, aby nie bać się zwracać do swoich mentorów o radę i brać z nich przykład.  W 2002 roku nadszedł taki moment w którym pomyślałam o stabilizacji. Porzuciłam prace dorywcze czy sezonowe i rozpoczęłam karierę zawodową od pracy na stanowisku telemarketera. Spędziłam tam 9 lat regularnie rozwijając się i awansując. Cudowny czas. Wspaniali ludzie. Duuużo samorozwoju.

– Był to moment stabilności w Twojej karierze, 9 lat pracy to już kawał czasu. A jednak zdecydowałaś się na zmianę, zostałaś dyrektorem dużego oddziału w branży logistyczno-gastronomicznej. Opowiedz o tym przewrocie, co Cię do tego skłoniło i jak czułaś się na tak eksponowanym stanowisku.

– Wioletta: Pewnego dnia zrozumiałam, że jeżeli nie podejmę decyzji o zmianie pracy teraz, to prawdopodobnie nie podejmę jej nigdy. Nadal chciałam doświadczać i rozwijać się. Zarządzałam już wówczas z sukcesami oddziałem firmy w Gdańsku oraz uczestniczyłam w kilku międzynarodowych projektach.  Moim życiowym celem na tym etapie było jednak zostać Dyrektorem. Wysłałam dwa CV na znalezione ogłoszenia i dalej „rzuciłam się w wir pracy”. Po 3 miesiącach otrzymałam telefon, który zakończył się rozpoczęciem współpracy w nowym miejscu. 

– No ale po roku zdecydowałaś się zostawić wszystko i spełnić marzenie o posiadaniu lokalu gastronomicznego. To dopiero wyzwanie!

– Wioletta: Po bardzo intensywnie przepracowanym roku wiedziałam, że czas spełniać  swoje marzenia. Miałam zgromadzony kapitał. Doświadczenie w gastronomi, zarządzaniu i ogromną chęć do zmiany życia o 180 stopni. Pojawiła się możliwość wydzierżawienia lokalu w Jastarni więc nie chciałam dłużej czekać. Miałam 31 lat więc jak nie teraz to kiedy?

– Z otworzeniem lokalu w Jastarni wiąże się super historia. Miałaś już otworzyć to cudowne miejsce 12 lat temu, ale jednak z różnych przyczyn do tego nie doszło…

– Wioletta: I całe szczęście! Byłam wówczas za młoda, za mało doświadczona. Nie byłabym  w stanie przewidzieć i udźwignąć wielu rzeczy. Wiem doskonale, że w życiu nic nie dzieje się bez przyczyny i wówczas też tak było. Musiałam tylko trochę poczekać, aby to zrozumieć. To nie był jeszcze odpowiedni dla mnie czas.

– A potem otworzyłaś swój biznes, ale w tak zwanym międzyczasie wydarzyło się coś jeszcze…

– Wioletta: Tak, po 4 latach prowadzenia biznesu nad morzem, rynek pracy się o mnie upomniał. Otrzymałam propozycję współpracy która mi bardzo odpowiadała. Biznes w Jastarni był poukładany. Miałam obok siebie zaufany, świetny zespół więc nic nie stało na przeszkodzie, aby spróbować czegoś nowego. Po dwóch miesiącach pracy zostałam członkiem zarządu.

– I co się wydarzyło, że jednak wróciłaś do Jastarni?

– Wiola : W moim życiu pojawił się mój syn. Świat ponownie przewrócił się dla mnie o 180 stopni. 🙂 Chciałam poświęcić mu jak najwięcej czasu, ale nie rezygnować z życia zawodowego.

– To teraz opowiedz o Twojej Jastarni i Swojskich Klimatach. Wiesz, ilu ludzi Ci teraz zazdrości? ? W tym i ja…Mieszkać nad morzem to marzenie wielu osób.

– Wioletta: Robię, to co kocham. Mam grono fantastycznych gości, z którymi coroczne spotkania to trochę jakzjazd rodzinny. Do plaży mam 200 metrów. Najważniejsze dla mnie to, to że miejsce to tworzę wraz z ludźmi którzy rozumieją i czują wartości, jakie chce w nim przekazać. Zatrudniając pracowników często decyduję się na osoby młode , bez doświadczenia ale za to z „tym czymś”. Znajduję w nich to, co potrafią robić najlepiej i co sprawia im „fun”. Tak jak mi w pierwszej pracy, gdy byłam hostessą. Nasi goście to czują. Jeżeli macie ochotę sami się o tym przekonać to zapraszam serdecznie https://www.facebook.com/SwojskieKlimatyJastarnia/  .

– Brzmi jak praca marzeń…

– Wioletta: Mój partner często powtarzał mi jak na coś narzekałam „Jak sobie zrobisz tak masz”. Bardzo mnie to irytowało za każdym razem. Aż w końcu do mnie dotarło, że tak faktycznie jest.  Kiedy odczuwasz stres, a nie radość z tego, że idziesz to pracy to zastanów się czy nie czas na zmiany. Nikt tego za Ciebie nie zrobi. To muszą być Twoje decyzje. Czas leci – nie czeka. Nie zawsze jest kolorowo. Gastronomia to bardzo trudny biznes. Moje doświadczenie logistyczne oraz zdolność szybkiego reagowania na zmiany bardzo się tu sprawdziły. No i oczywiście odwaga i wiara we własne zdolności, którą zawdzięczam rodzicom.

– Naprawdę Twoja historia zmian w karierze jest niesamowita. Czy patrząc z perspektywy czasu, zrobiłabyś coś inaczej? Jakie wnioski wyciągnęłaś z tych zawodowych przewrotów.

– Wioletta: Wszytko ma swoje miejsce i czas, a szczęście sprzyja odważnym. Wszytko w życiu jest po coś, tylko musimy to zrozumieć i zaakceptować. Jeżeli tracisz coś, to może właśnie po to, żeby doświadczyć czegoś nowego.

Czy zrobiłabym coś inaczej ? Hmm – nie zastanawiam się nad tym bo i tak nie cofnę czasu i tego nie zmienię. Musze powiedzieć tylko, że to jeszcze nie koniec zmian. 🙂 W moim życiu otwiera się właśnie wiele ciekawych, nowych drzwi. Na szczęście nauczyłam się jak godzić bycie mamą wymagającego dwulatka, przedsiębiorcą, wolontariuszem i trenerem mentalnym.

– A co poradziłabyś osobom, które obawiają się zmian. Kilka cennych wskazówek, które mogłyby pomóc w Karierze Odnowa.

– Wioletta: Jedną z moich życiowych zasad mówi – jeżeli coś Cię męczy czy denerwuje to – to zmień. Jeżeli nie możesz tego zmienić to – to zaakceptuj i idź dalej. Wiesz – mamy dwa życia – to drugie zaczynamy wówczas, kiedy zrozumiemy, że naprawdę jest ono tylko jedno i nie wiadomo, ile potrwa. Nie czekaj, aż zachorujesz albo umrze Ci ktoś bliski, żeby to zrozumieć. Szkoda życia na pracę bez pasji, na ścisk w żołądku i nielubienie poniedziałków. Zastanów się, co sprawia Ci przyjemność i podążaj za tym. Zdobądź doświadczenie. Czytaj. Oglądaj. I podejmuj wyzwania.

– Bardzo cenne słowa. A w zmianie pomagają inspirujące osoby. Kto zatem Ciebie inspiruje do działania?

– Wiola: W chwili kryzysu, po otwarciu pierwszego lokalu i stracie finansowej zaczęłam mieć wątpliwości czy dobrze zrobiłam. Z pomocą przyszedł Jacek Walkiewicz i jego wystąpienie na Tedex.  Obiecałam sobie, że kiedyś uścisnę mu dłoń i podziękuję osobiście. Zrobiłam to kilka lat później. Kolejną osobą która nie pozwoli Ci stać w miejscu jest Jakub B. Bączek . Jeżeli tylko chcesz zmienić coś w swoim życiu koniecznie zajrzyj na jego social-media, a sam się przekonasz. Natomiast fantastyczną kobietą, która stanęła na mojej drodze jest Monika Trocha z Coachingowe Love , która dała mi wiele pomocnych rad – jak zrozumieć własne dziecko. A jak już zrozumiesz dziecko to o wiele łatwiej zrozumieć zachowania dorosłych.

– Wiolu, na koniec wywiadu jeszcze dwa słowa o wolontariacie, bo znajdujesz czas również na to. No i czy masz czas wolny, taki zupełnie dla siebie?

– Wioletta: Czas wolny to podstawa. Każdy dzień kończę podsumowaniem – czy zrobiłam tego dnia coś dla siebie, dla bliskich i dla świata. Bez naładowania własnych baterii ciężko jest pomagać innym, a tym bardziej dbać o relacje z bliskimi. Moim zdaniem pomaganie jest naprawdę proste, jeżeli tylko chcesz pomagać. Często nie wymaga od nas wiele czasu jakby się mogło wydawać. Jeżeli chcesz dowiedzieć się więcej o tym i o mnie to zapraszam na https://www.facebook.com/BiznesMamaWiolettaPotrykus

– Bardzo dziękuję za wywiad! Historia polskiej zmiany od hostessy po właścicielkę cudownego miejsca nad morzem jest naprawdę inspirująca! Życzę jak najszybszego powrotu turystów, abyś mogła serwować im pyszne specjały ?

– Ja również! Pamiętajcie – jak powiedział Pablo Picasso „Wszystko, co możesz sobie wyobrazić jest prawdziwe”. Na koniec zapraszam Was oczywiście do mojego małego miejsca na ziemiMoże nie przy okazji a właśnie jako okazja aby wyskoczyć na weekend do Jastarni 🙂

– A za tydzień rozmawiam z Iwoną Kulik, rekruterem i szkoleniowcem, która w czasie swojej kariery zawodowej była wierna branży, w której pracuje, ale zmieniła swojego pracodawcę…na siebie samą! Będą porady „z pierwszej ręki” dla osób szukających pracę. Zapraszamy!

Zostaw komentarz